Dzisiejszy dzień spędziliśmy na wycieczce do Klagenfurtu. Po powrocie naprawdę sami nie wiedzieliśmy, dlaczego akurat Klagenfurt...
Rano na stacji w Mallnitz kupiliśmy bilety w automacie, które jak się potem okazało były biletami komunikacji miejskiej w Klagenfurcie - powiedział nam to dopiero konduktor w pociągu. W ten prosty sposób cena przejazdu w jedną stronę wzrosła z 1,80 Euro na 20 Euro/osobę. Podczas kupowania biletu w automacie, to 1,80 Euro wydawało się rzeczywiście mało, ale do głowy nam nie przyszło, żeby można kupić bilet na tramwaj 120km od miasta, gdzie ten tramwaj jeździ - w Polsce tego nie uświadczysz...
Klagenfurt wydał nam się miastem mało a właściwie wcale turystycznym. Największą atrakcją było wejście na wieżę kościoła i obejrzenie widoczków. Najlepsze w tej podróży była trasa pociągu - tunele, wiadukty, dookoła Alpy.
Wracając znowu kupiliśmy zły bilet, bo nam się zachciało zniżki (